czwartek, 23 sierpnia 2012

Kilka nowości...

Witam wszystkie bratnie dusze zaglądające do mnie i pozostawiające miłe słowa. Bardzo cieszy mnie, jak ktoś podejmuje temat i wytwarza się mini dyskusja. 
Dzisiaj zaprezentuje tylko ostatnie moje prace. Nie będę się rozpisywać. 

Najpierw etui do okularów dla mojej drugiej połówki. Doczekał się również on upominku wykonanego własnoręcznie przez żonkę.




 Zrobiłam słoiczek na herbatę  dla mamy. 




I na koniec najnowsze moje dzieło. Szkatułka, której musiałam poświęcić sporo czasu. Miałam obrazek trochę mały i trzeba było domalować tło. I tak to wyszło.




 Wnętrze szkatułki wykleiłam czerwonym cienkim filcem. Efekt nawet mi się podoba.

Pozdrawiam wszystkie bratnie duszyczki :)



sobota, 11 sierpnia 2012

Błogie lenistwo...

Postanowiłam dzisiaj poleniuchować....a co nie wolno? Rano zrobiłam zakupy, sprzątnęłam mieszkanie, zrobiłam obiad, upiekłam ciasto ze śliwkami zaczęłam etui na okulary dla mojej drugiej połówki. I zaczęłam leniuchowanie. Małżonek ogląda żużel, a ja leniuchuje przed laptopikiem. 
Obiecałam ostatnio pokazać kaktusy rosnące sobie na moim balkonie-patelni. Tylko one wytrzymują tropikalny klimat, jaki panuje na balkonie. 



Jak widać, kaktusiki kwitną sobie w najlepsze.






Te małe kaktusiki maa pąki kwiatowe i za kilka dni będą piękne duże kwiaty.

W ostatnich dniach wykończyłam mały komplecik 







Bardzo lubię ten motyw.
Zdjęcia są nie najlepsze, ale coś mi szwankuje aparat.

Życzę wszystkim miłego weekendu i przy okazji dziękuję za odwiedzinki u mnie. Bardzo mnie cieszy jak do mnie zaglądacie i dzielicie się swoimi spostrzeżeniami.  



wtorek, 7 sierpnia 2012

Babcine taborety

Jakiś czas temu likwidowałam mieszkanie po starszej osobie. I jak to bywa u starszych osób, wiele rzeczy nadawało się do wyrzucenia. I gdyby nie ja to pewnie wylądowałyby na śmietniku. Pierwszą rzeczą, która mi wpadła w oko był wyszczerbiony czarny wazonik i mała lampka naftowa. Gdy te bibeloty odstawiałam, nie było słowa sprzeciwu, ale gdy zaczęłam odstawiać dwa zniszczone taborety, to już nie było tak cicho. No ale jak baba się uprze, to nie ma zmiłuj. efekty pracy nad wazonikiem i lampką pokazałam w poprzednim poście. Teraz zaprezentuję taboret. 
Tak wyglądał przed malowaniem 







 Taboret zeszlifowałam do gołego drewna, pomalowałam ciemnobrązową farbą. Brzegi przeciągnęłam  świecą i pomalowałam jasną farba. No i przecierka.  Motyw wycięłam z serwetki. Użyłam dwóch warstw, dlatego dwa motywy są jaśniejsze. Niestety taboret miał jakieś plamy na wierzchu, które wyłaziły w formie zacieków przez trzy warstwy farby. Z tego względu musiałam użyć trochę patynki przy motywach. Na koniec matowy lakier.

I tak to wyszło










Jeden taboret uratowany. Teraz osoby przeciwne zabraniu tych "rupieci" do domu, inaczej już na to patrzą. Mnie się podoba i dlatego postanowiłam w ten sposób zrobić jeszcze ten drugi taboret i szafkę w przedpokoju.