piątek, 10 lutego 2012

Trochę o mnie

Ostatnio nie wychodziło mi pisanie. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie lepiej. 
Jestem młodą stażem użytkowniczkom internetu i blogów. Do tej pory mój kontakt z internetem ograniczał się do przeglądania różnych stron i dokonywania zakupów. Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział, że ja będę pisała bloga, to wyśmiałabym go. Ale życie pisze za nas scenariusze i dla mnie napisał właśnie taki. Jedni mówią że tragiczny i smutny,że jestem za młoda na taki los. Inni zaś powiedzą, że mam dużo szczęścia bo żyję. Jedni i drudzy mają rację, chociaż ja przychylam się do zdania tych drugich. 
Kiedy trzy lata temu dowiedziałam się, że mam raka piersi świat mi się zawalił. Miałam wrażenie jakbym wpadła w czarną dziurę. Ciemność i nic więcej. Po jakimś czasie w głowie zaczęły kłębić się pytania, cała masa pytań. Dlaczego ja, za co to mnie spotyka, co będzie dalej ...
Dzisiaj, prawie trzy lata po operacji i po tych wszystkich paskudztwach które serwują w leczeniu nowotworów, mogę powiedzieć, że mam dużo szczęścia. Żyję i mam się całkiem dobrze. Niekiedy pojawiają się myśli, czy to nie wróci, ale na krótko. Staram się żyć w miarę normalnie. Tylko nadmiar czasu mnie męczy. Jestem na rencie i musiałam znaleźć jakieś zajęcie. Z pracą w moim rejonie jest ciężko, więc musiałam szukać czegoś innego. I tym sposobem  "wpadłam w sidła decoupage'u". Początki były nieporadne, ale teraz już jest lepiej. Nie jest to jeszcze takie jak prace wystawiane na blogach, ale już nie muszę się wstydzić moich prac i chyba mogę pokazać je publicznie. Mam też nadzieję na opinie i rady doświadczonych decoupage'ystek. Myślę, że ktoś trafi na mojego bloga.
 Może teraz zaprezentuję kilka moich prac. Zacznę chyba od tych najlepszych moim zdaniem.







Lubię zdobić chusteczniki. To są ostatnie prace.








No i moje ulubione butelki.












1 komentarz:

  1. Dziękuję że do mnie zajrzałaś...coś mnie naszło by wpaść do Ciebie z rewizytą, słusznie:) Twoje prace są piękne!oryginalne, stylowe, gratuluję Ci bardzo.jestem pod wielkim wrażeniem tego co piszesz o chorobie, choć nie obawiaj się, nie patrzę na to co tu pokazujesz przez pryzmat tego co przeszłaś...pracami autentycznie się zachwycam, szczególnie pierwszą szkatułką...nie poddawaj się w pisaniu bloga, ja sama nie raz chciałam to rzucić bo mi bloger figle płatał:))) będę zaglądać do Ciebie:) a co do TSH, masz rację, to nie zawsze jest wyznacznik ale jakiś początek zawsze jest, prawda?

    OdpowiedzUsuń