Ostatnio nie wychodziło mi pisanie. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie lepiej.
Jestem młodą stażem użytkowniczkom internetu i blogów. Do tej pory mój kontakt z internetem ograniczał się do przeglądania różnych stron i dokonywania zakupów. Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział, że ja będę pisała bloga, to wyśmiałabym go. Ale życie pisze za nas scenariusze i dla mnie napisał właśnie taki. Jedni mówią że tragiczny i smutny,że jestem za młoda na taki los. Inni zaś powiedzą, że mam dużo szczęścia bo żyję. Jedni i drudzy mają rację, chociaż ja przychylam się do zdania tych drugich.
Kiedy trzy lata temu dowiedziałam się, że mam raka piersi świat mi się zawalił. Miałam wrażenie jakbym wpadła w czarną dziurę. Ciemność i nic więcej. Po jakimś czasie w głowie zaczęły kłębić się pytania, cała masa pytań. Dlaczego ja, za co to mnie spotyka, co będzie dalej ...
Dzisiaj, prawie trzy lata po operacji i po tych wszystkich paskudztwach które serwują w leczeniu nowotworów, mogę powiedzieć, że mam dużo szczęścia. Żyję i mam się całkiem dobrze. Niekiedy pojawiają się myśli, czy to nie wróci, ale na krótko. Staram się żyć w miarę normalnie. Tylko nadmiar czasu mnie męczy. Jestem na rencie i musiałam znaleźć jakieś zajęcie. Z pracą w moim rejonie jest ciężko, więc musiałam szukać czegoś innego. I tym sposobem "wpadłam w sidła decoupage'u". Początki były nieporadne, ale teraz już jest lepiej. Nie jest to jeszcze takie jak prace wystawiane na blogach, ale już nie muszę się wstydzić moich prac i chyba mogę pokazać je publicznie. Mam też nadzieję na opinie i rady doświadczonych decoupage'ystek. Myślę, że ktoś trafi na mojego bloga.
No i moje ulubione butelki.
Dziękuję że do mnie zajrzałaś...coś mnie naszło by wpaść do Ciebie z rewizytą, słusznie:) Twoje prace są piękne!oryginalne, stylowe, gratuluję Ci bardzo.jestem pod wielkim wrażeniem tego co piszesz o chorobie, choć nie obawiaj się, nie patrzę na to co tu pokazujesz przez pryzmat tego co przeszłaś...pracami autentycznie się zachwycam, szczególnie pierwszą szkatułką...nie poddawaj się w pisaniu bloga, ja sama nie raz chciałam to rzucić bo mi bloger figle płatał:))) będę zaglądać do Ciebie:) a co do TSH, masz rację, to nie zawsze jest wyznacznik ale jakiś początek zawsze jest, prawda?
OdpowiedzUsuń